Nadal ma zapadłe oczy
W swoim poczuciu braku miłości
Szczęście jest na drugim końcu spojrzenia
Na zasadzie kontrastu nieosiągalnego
Zapada się w sobie
Jak głos cichnący w końcu w lesie
Który odbije się od drzew bez echa
Tym razem...
Może spadnie kilka łez bezradności
Bo potem nawet płakać się nie da
I jak nadchodzący zmrok
Zapada się w sobie naprawdę